Katarzyna Zacharewicz

Inwazja grzybów

Jedno przeszczepienie szpiku kostnego kosztuje około 200 tysięcy złotych. Taka jest cena nowego życia dla pacjenta. Jednak wygranie bitwy, nie przesądza o wyniku wojny. Chory po przeszczepie szpiku ma niewielkie szanse w starciu z inwazyjnym zakażeniem grzybiczym (IZG). Jest ono (paradoksalnie) ceną płaconą przez współczesną medycynę za osiągnięcia, które dokonały się w wielu jej dziedzinach.
Problem pojawił się już w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy powszechnie zaczęto stosować antybiotyki o coraz szerszym spektrum działania. Obecnie bardzo się nasilił, gdyż dołączyły do nich sterydy i cytostatyki (leki hamujące podział komórek, podawane przy terapii nowotworów). Atak infekcji grzybiczych zwiększyły też coraz bardziej inwazyjne metody diagnostyczne i terapeutyczne.

Stary wróg

Do niedawna większość zakażeń wywoływały grzyby drożdżopodobne z gatunku Candida, np. C.albicans. Wchodzą one w skład flory fizjologicznej i bytują na skórze, błonach śluzowych jamy ustnej, pochwy, w dalszych odcinkach przewodu pokarmowego oraz jelitach. Kiedy jesteśmy zdrowi grzyby te po prostu są i nic się nie dzieje. Poważnie chorzy (np. na nowotwory) tracimy naturalną odporność, często też zostają zakłócone właściwe proporcje flory bakteryjnej (np. po długiej antybiotykoterapii) i wtedy grzyby atakują. Wrotami infekcji drożdżakowej najczęściej jest przewód pokarmowy, ale także układ moczowo-płciowy i skóra. Po operacjach chirurgicznych poważnym powikłaniem może być np. zakażenie powstałych ran – mówi prof. dr hab. n. med. Aleksander Bartłomiej Skotnicki – kierownik Katedry i Kliniki Hematologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. – Źródłem zakażenia jest najczęściej własna flora drożdżakowa chorego z najbliższego sąsiedztwa rany (skóra, błony śluzowe). Niedocenionym siedliskiem grzybów wywołujących zakażenia ran pooperacyjnych mogą być też zanieczyszczone środki dezynfekujące, materiały opatrunkowe i ręce. – W większości zakażeń epidemicznych wywołanych przez C.albicans na Oddziałach Intensywnej Terapii, podejrzanym i udowodnionym źródłem były ręce pracowników opieki medycznej – dodaje prof. Skotnicki.

Zakażenia gatunkami grzybów z grupy Candida u hospitalizowanych chorych różnią się w zależności od rejonu geograficznego i szpitala. Jeszcze do niedawna były nimi Candida albicans. Przez ostatnie 6–8 lat zaczęły się panoszyć Candida nie-albicans. Dane z sześciu szpitali brazylijskich i wielu USA wykazały, że 77% drożdżaków odpowiedzialnych za zakażenia krwi to właśnie C.nie-albicans. Na czoło (25% infekcji) wysunęły się np. Candida parapsilosic (głównym źródłem zakażenia nimi są cewniki żylne) oraz Candida tropicalis (ta infekcja często jest związana z grzybicą błon śluzowych u biorców przeszczepionego szpiku).

Nowe zagrożenie

– Zaobserwowany w ostatniej dekadzie wzrost inwazyjnych zakażeń grzybiczych dotyczy głównie biorców szpiku oraz pacjentów z nowotworami układu krwiotwórczego – wyjaśnia prof. dr hab. n. med. Danuta Dzierżanowska, kierownik Zakładu Mikrobiologii i Immunologii Klinicznej w Instytucie „Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka” (Warszawa). – Co więcej wzrost ten obejmuje głównie zakażenia grzybami pleśniowymi z rodzaju Asperigillus. Zakażamy się nimi w inny sposób niż gatunkami drożdżakowatymi. Infekcje spowodowane gatunkami Candida mają charakter endogenny (powstały wewnątrz organizmu). Wrotami inwazji są tu np. uszkodzone błony śluzowe przewodu pokarmowego na skutek chemio-i radioterapii. Zakażenia grzybami pleśniowymi są egzogenne (pochodzą z zewnątrz). Zarodniki tych grzybów są wszechobecne w powietrzu. Wdychamy je wraz z nim, a zatoki przynosowe i płuca są najpowszechniejszym miejscem początku infekcji. Po prostu, maleńki rozmiar zarodników tych patogenów (2,5–3,5µm), zdolność do przetrwania w dużym zakresie temperatur umożliwia im dotarcie do pęcherzyków płucnych. Gdy jesteśmy zdrowi, zarodniki zainhalowane do dróg oddechowych usuwane są za pośrednictwem sprawnie funkcjonującego systemu oczyszczania, w tym makrofagów płucnych. U pacjentów po przeszczepie szpiku nie działają mechanizmy obronne, wytłumione również przez leki immunopresyjne (konieczne, aby organizm nie odrzucił przeszczepu). Stąd łatwo o inwazyjne zakażenie grzybami pleśniowymi. W roku 1999 liczba pacjentów z inwazyjną aspergilozą (zainfekowanych grzybem Aspergillus) wynosiła 1,4 na 100 przeszczepów, w roku 2003 już 17,5 i stale wzrasta. Źródłem zakażeń szpitalnych są: • zanieczyszczenia systemu wentylacyjnego i niedostatecznie filtrowane powietrze. Jego wymiana na specjalistycznych oddziałach onkologicznych odbywa się 20 razy na dobę, ale poza nim często 2 razy w ciągu 24 godzin. światowe normy dobrych ośrodków to 15 razy na godzinę, najbardziej optymalne po przeszczepie szpiku; • prace remontowo-budowlane prowadzone w pobliżu oddziału, gdzie przebywają pacjenci wysokiego ryzyka. W czasie ich trwania znaczna część chorych na białaczkę zaraża się wtedy aspergilozą. Oczywiście chory może też zarazić się w domu. Grzyby są obecne w zanieczyszczonej wodzie (izolowano je z końcówek pryszniców lub kurków z gorącą wodą). Chętnie gromadzą się też na szorstkich powierzchniach, w tym materiałach bawełnianych, z których szyjemy odzież.

Smutna statystyka

Dlaczego grzyby pleśniowe zaczęły atakować chorych? Lekarze uważają, że główną przyczyną było stosowanie w profilaktyce zakażeń grzybiczych fluzonazolu, czyli antymykotyku, który swym spektrum działania nie obejmuje grzybów pleśniowych. Niszczył on drożdżaki, a powstałą lukę zaczęły wypełniać gatunki oporne na lek, m.in. pleśniowe. Drugim czynnikiem stała się ciągle wzrastająca liczba przeszczepów szpiku od niespokrewnionych dawców. Pomimo znacznego postępu w leczeniu grzybic inwazyjnych, śmiertelność z powodu zakażenia nimi jest bardzo wysoka. W ostatnich latach oceniono, że inwazyjna aspergiloza występuje u: • 5–25% pacjentów z ostrą białaczką; • 5–15% biorców przeszczepu szpiku od dawcy niespokrewnionego; • 5% – biorców rodzinnych; • 3–16% po przeszczepie płuca; • 2–8% - wątroby; • 5% – serca; • 1% – po uzyskaniu nowej nerki. Bardzo wielu z nich umiera nie z powodu choroby nowotworowej, czy odrzuconego przeszczepu, ale właśnie na inwazyjne zakażenie grzybicze. Zgon następuje u: • 50% pacjentów zaatakowanych białaczką lub chłoniakami; • 60% po przeszczepie płuc; • 88% biorców szpiku kostnego. Oprócz Aspergillus za inwazyjne zakażenie odpowiedzialne są też grzyby pleśniowe z rodzaju Mucor czy Fusarium (zakażenie rozwija się od palców u nóg i spojówek). Patogeny te bywają nieczułe na wszystkie leki. Śmiertelność w tych zakażeniach może sięgać nawet 100%.

Na szczęście atakują one rzadziej.

Wyzwaniem współczesnej mikologii jest wczesna i wiarygodna diagnostyka, a następnie wdrożenie odpowiedniego leczenia, podanie preparatów zwalczających skutecznie grzyby pleśniowe. Mamy coraz bardziej czułe testy, np. można wykryć biomarkery zakażenia w płynach ustrojowych. Duże nadzieje wiążą się z rozwojem biologii molekularnej. Są coraz lepsze nowe leki. Jednak finansowanie sektora hematologicznego nie zmieniło się od 10 lat, co oznacza brak pieniędzy na terapię nowoczesnymi medykamentami. Nie ma programu, który umożliwiłby podanie ich najbardziej potrzebującym.

Tu ci pomogą

Fundacja Urszuli Jaworskiej powstała w 1997 roku z inicjatywy Czesława Baranowskiego. Jej głównym celem jest szeroko pojęta pomoc dla ludzi chorych na białaczkę oraz inne nowotwory krwi. Prowadzi ona akcje edukacyjne oraz informacyjne w prasie, radiu i telewizji na temat tworzenia Banków Dawców Szpiku, samych przeszczepów oraz pozyskiwania dawców. Ma na tym polu ogromne sukcesy. Fundacja pozyskała 30 tysięcy ochotników. Do chwili obecnej przebadała 12 300 dawców, a 29 z nich oddało już swój szpik. Na przebadanie czeka około 18 tysięcy osób. Fundacja nie ma już jednak na to pieniędzy, choć jest największym pod względem liczby zarejestrowanych osób Bankiem Dawców Szpiku Kostnego w Polsce. U samej Urszuli Jaworskiej w 1994 roku wykryto białaczkę. Była pierwszą w Polsce pacjentką, która miała przeszczep szpiku od dawcy niespokrewnionego. Została fundatorem założycielem Fundacji, do chwili obecnej jest wiceprezesem jej zarządu. Adres: Fundacja Urszuli Jaworskiej ul. Międzynarodowa 61, 03-922 Warszawa, tel. (022) 870 05 21, e-mail – office@fundacjauj.pl; www.fundacjauj.pl
autor: Danuta Brylska

Przeczytaj inne porady z tej kategorii

Po leki do apteki

Czerw 25, 2014 Inne

Z mgr Magdaleną Kubińską, farmaceutką, właścicielką apteki w Warszawie rozmawia Magdalena Próchnicka-Jarosz

czytaj więcej

Homeopatia

Czerw 25, 2014 Inne

czytaj więcej
POKAŻ